Wszystko zachwyca.
Mieliśmy okazje spędzić tegoroczne wakacje w okolicach Lizbony, kąpać się w Oceanie Atlantyckim i opalać na najdłuższej plaży Europy ( Costa da Caparica, 13 km długiej piaszczystej plaży ). Nigdy w życiu nie zjadłam tylu ryb i tym samym moja głowa jest pełna nowych przepisów i pomysłów na potrawy rybne, których zdecydowanie za mało na moim blogu. Zachęcam byście śledzili mojego bloga, bo będzie baaardzo rybnie :).
Jak dla mnie kuchnia portugalska była nowym odkryciem. Jadąc tam, nie wiedziałam czego się spodziewać, ale zdecydowanie się nie zawiodłam. Uwielbiam odkrywać nowe smaki, nowe aromaty. Zawsze staram się jeść w lokalnym barach, z dala od typowo turystycznych restauracji, w których menu jest w 6 językach, a do wszystkiego dodaje się frytki i ketchup.
W krajach południowych godziny posiłków są baaardzo restrykcyjnie przestrzegane. Nie dostaniesz obiadu po godzinie 16:00, a kolacji nie serwuje się przed godziną 20:00 ( kucharza nie ma wówczas w restauracji ). Jedyne miejsca, otwarte i serwujące posiłki miedzy 16:00 a 20:00 to restauracje nastawione na turystów. Niektóre z nich są dobre, ale większość nie dba o jakość jedzenia czy o " oryginalność" potraw. Będąc na wakacjach polecam wybrać restauracje z dala centrum turystycznego ( z dala, oznacza czasami 5 minut od spaceru od głównego placu ), i takie które otwierają w czasie gdy mieszkańcy danego kraju jadają posiłki ( warto spytać się w hotelu, albo poszukać w przewodniku jakie są zwyczaje danego kraju ). Restauracje lokalne są bardzo prosto urządzone, często mają proste menu. Nie bójcie się pytać co polecają, i nie zapominajcie o uśmiechu !
Jak ja znalazłam najlepszą restauracje w Costa da Caparica... otóż bardzo prosto. Pijąc wodę w barze na plaży, spytałam się kelnera jaką restauracje poleca... i od razu bez wahania polecił mi swoją ulubioną, gdzie jada niedzielne obiady z całą rodziną. Później to samo pytanie zadałam w hotelu ( ale nie w recepcji ) i uzyskałam tę samą odpowiedź. Restauracja, którą obie osoby nam polecały nazywa się "Mareta" i mieści się w bocznej uliczce, kilka kroków od głównej ulicy. Kilka kroków od restauracji, było już czuć zapach pieczonych na grillu ryb, a w środku słychać było jedynie język portugalski.
Poprosiliśmy kelnera o stolik dla dwóch osób, dostaliśmy menu w języku portugalskim i w tym samym momencie widać było przerażenie na twarzach naszych i kelnera. My nic nie rozumiemy, a kelner nie mówi po angielsku. Na szczęście hiszpański jest troszeczkę podobny, i ręce w takich sytuacjach są bardzo pomocne. Poprosiliśmy o wodę i spytaliśmy się co z ryb poleca kelner. Po kilku minutach dostaliśmy przepyszną doradę ( poznaliśmy po kształcie, a potem jeszcze sprawdziliśmy w słowniku by się upewnić, że tę właśnie rybę mieliśmy na obiad ), a restauracje odwiedziliśmy jeszcze kilka razy, zawsze zachwalając przepyszne dania. Próbując kilku dań z menu, nauczyliśmy się nowych słów po portugalsku. Z czasem, zyskaliśmy zaufanie kelnera, a jako że byliśmy bardzo ciekawi nowych potraw od czasu do czasu dostaliśmy deser czy porto na koszt lokalu. A no właśnie cena... uwierzcie w lokalnych restauracjach zapłacicie duuużo mniej.
Dorada z grilla |
pastéis de Belém |
A wy macie jakieś sposoby na poznanie lokalnych smakołyków ?
Uwialbiam te babeczki! Też staram się zawsze szukać knajpek dla tubylców:P Jest tam zazwyczaj pyszne i niedrogie jedzenie:) Będę wyczekiwać Twoich rybnych przepisów:D
OdpowiedzUsuńJuz jutro bedzie pierwszy przepis na przepyszna "lubine"... pozdrawiam :)
UsuńPortugalia! Moje marzenie urlopowe :-) i ja szukam knajpek dla tubylców, i o tyle ciekwie zawsze wychodzi, bo p. uwielbia w małych knajpkach nawiązywać przypadkowe rozmowy, często kończące się oprowadzaniem po mieście, czy winem w domu spotkanego człowieka :-) Szkoda, że nas nigdy nie zagadują turyści....
OdpowiedzUsuńPortugalie polecam z calego serca.. maginczy kraj ! a moze warto samemu zagadac "zagubionego turyste" :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam w Portugalii. Fascynuje mnie Skandynawia i właśnie tam spędzamy każdą wolną chwilę. "A wy macie jakieś sposoby na poznanie lokalnych smakołyków?" - dobre pytanie. Moja odpowiedź nie będzie różniła się od poprzednich. Zerkam, w jakich miejscach stołują się "lokalsi". Oni nie mogą się mylić :)
OdpowiedzUsuńCiekawy blog!
Pozdrawiam serdecznie.
och ja bym strasznie chciała zwiedzić Skandynawie ! Jakoś do tej pory nie było okazji. Pozdrawiam
UsuńIdealny serwis.
OdpowiedzUsuńWarto było przeczytać ten tekst i.... wybrać się do Marety :) Dziękuję za "pyszny" adres :) Mieszkam w Seixal i często jeżdżę do Costa da Caparica na bulwar pobiegać. Zwykle zjadam małe "co-nie-co" w jednej z wielu kawiarenek po drodze i pomyśleć, że kilka kroków dalej takie pyszności dają :) Do tej pory jedyną restauracją którą tam odwiedziłam było Rodizio Brasil - też smacznie karmią. Mareta to miła odmiana :)
OdpowiedzUsuńBardzo sie ciesze ze i Tobie sie spodobala ta restauracja ! A biegow na Costa de Caparica zazdroszcze :D My na pewno tam jeszcze powrocimy, bo tamte wakacje kojarza mi sie ze spokojem i relaksem, a Portugalie poprostu ubostwiam :D !!
Usuńmój następny wyjazd do Portugalii (piszę następny, bo w tym roku byłam przez tydzień na wybrzeżu Algarve z bp alfa star) na pewno będzie mieć mocny podtekst kulinarny. Jeszcze nigdy nie jadłam tak smacznych i świeżych ryb jak tam! A poza tym mają przepiękne plaże, ciężko mi było później jechać na drugą część urlopu do rodziny nad Bałtyk :)
OdpowiedzUsuń